Kilkakrotnie pojawiały się na forum wątki związane z aspektami prawnymi używania komputerów, programów czy plików medialnych. Ponieważ od ostatniego wątku minęło nieco czasu,a pojawiły się nowe fakty i problemy, postanowiłem zebrać nieco informacji - a interesuję się tymi sprawami od dawna, więc może poniższy tekst wyjaśni nieco i pomoże użytkownikom forum.
1. Prawa autorskie
Prawo autorskie chroni wytwórców tzw. wartości intelektualnych, należy przez to rozumieć zarówno prace naukowe, wszelkie wytwory o charakterze artystycznym (muzyka, filmy, utwory literackie, a także aplikacje komputerowe przeznaczone zarówno do użytku lokalnego, jak i zdalnego. Autor ma prawo decydować o tym, jak będzie licencjonowany jego produkt i w jaki sposób rozpowszechniany. Prawo autorskie jest niezbywalne, co oznacza, że można komuś sprzedać prawo do publikacji, ale nie można sprzedać autorstwa. Jednak jeśli produkt powstaje jako efekt pracy (w ramach tzw. stosunku pracy) najemnej, wówczas prawo autorskie przysługuje pracodawcy, a nie pracownikowi. To ważna klauzula, ponieważ czasem może oznaczać brak możliwości dysponowania tym, co de facto sam ktoś wymyślił.
Przykład: Kowalski, będący administratorem w firmie, napisał specjalny program do monitorowania ważnego procesu na serwerach firmy. Program jest świetny i można by go sprzedać. Niestety sprzeda go firma, nie Kowalski. Jak się przed tym ustrzec? Najprościej napisać program po pracy i zaoferować własnej firmie jako aplikacji na licencji np. Common Public (lub innej dowolnej). Jeśli okaże się, że program ma szansę na to by stać się źródłem dochodów, autor zachowa prawo do niego, a firma darmowe użytkowanie.
2. Licencja GPL
Wiele wątpliwości powoduje najpowszechniejsza licencja w świecie Open Source. Czy można oprogramowania używać w firmach? Czy należy z tego tytułu płacić podatek?
Otóż oprogramowanie GPL nie jest traktowane przez prawo jako przyjęcie darowizny, odpowiadającej wartością podobnym produktom komercyjnym. Chociaż nasze izby skarbowe próbowały taką interpretację wdrażać. Ministerstwo finansów wypowiedziało się w tym zakresie jednoznacznie już (dopiero?) w 2004 roku. Jednak firma nie może w takim wypadku wpisywac takiego oprogramowania jako elementu środków trwałych, tak jak to czyni się z np. zakupionym systemem Windows. Wpisanie do ewidencji środków trwałych wymaga nadania wartości handlowej, a ta może być porównywana do innych cen podobnych produktów, wtedy może powstać obowiązek podatkowy.
Co jeszcze można, a czego nie można z aplikacjami GPL. Obecnie w dobie internetu nie ma obowiązku dostarczania na nośniku źródeł programu, wystarczy wskazanie linku. Aplikacje i systemy GPL można rozprowadzać dowolnie w formie płatnej. Pod warunkiem, że znajdzie się nabywca. Można do aplikacji GPL dodawać własne na innej licencji. Jednak jeśli nasza aplikacja korzysta z innej na licencji GPL, nie możemy zamknąć kodu własnej aplikacji.
Przykład: Kowalski napisał program działający wyłącznie w oparciu o bazę danych na licencji GPL, baza tym samym stała się kluczowym elementem programu, bez niej program jest bezużytecznym kawałkiem kodu. Zatem Kowalski musi swój program rozpowszechniać na tej samej licencji.
3. Legalność oprogramowania
Programy na licencjach tzw. niewolnych mają określone zasady użytkowania i trzeba ich przestrzegać. Należy zachowywać ewentualne dowody pozwalające na stwierdzenie legalności.
W przypadku systemów Windows jest to certyfikat autentyczności (od wersji 98SE), legalny nośnik, podręcznik użytkownika i faktura, faktury nie mamy obowiązku przechowywać dłużej niż pięć lat. Wersje OEM są przywiązane do sprzętu. Stanowi to szczególny problem w przypadku wersji XP, gdzie wymiana ważnych komponentów komputera może wymagać ponownej aktywacji systemu. Pewnym wyjątkiem są tu szkoły i organizacje non-profit, które miały możliwość uzyskiwać specjalne licencje wielostanowiskowe bez posiadania nośnika, ani innych wymienionych elementów. Jednak nie dotyczy to wersji XP. W przypadku innych programów dowodem jest legalny nośnik oraz faktura lub certyfikat z numerem licencyjnym (np. opakowanie).
Przykład Kowalski używa Windows XP i posiada fakturę na komputer z oprogramowaniem, bałwan jestem użytkownika, a także naklejkę na komputerze. Używa również PowerDVD i Nero z płytek dołączonych do napędu, i to one wraz z kopertami (na nich są numery kodów) stanowią dowód legalności. Oprócz tego ma również słownik Collinsa z YDP, kupił to w empiku - ma oryginalną płytkę oraz wkładkę z opakowania z numerem - to również jest dowód. Ponadto zakupił Total Commandera bezpośrednio na stronie autora, zapłacił kartą kredytową i mailem otrzymał klucz aktywujący. Wydrukowany mail jest także dowodem zakupu i legalności. Jeśli policja poddawałaby to w wątpliwość, to właśnie ona ma udowodnić, że tak nie jest.
Oczywiście wszyscy pamiętamy z internetu skan z zarzutami pod adresem użytkownika, który " naraził na stratę Free Foundation Software" używając programu "o nieustalonej wartości". Nie można stuprocentowo wykluczyć, że nie pojawią się nigdy już podobne kretyństwa, ale policja wzbogaciła się obecnie o wielu specjalistów w dziedzinie informatyki.
4. Multimedia
O ile zasady w dziedzinie oprogramowania są dość jasne i w zasadzie każdy wie, czy jest legalny - czy nie, to w zakresie mediów panuje wciąż dżungla.
Generalnie wytwory medialne są chronione prawem autorskim i to w zupełności wystarcza. Jednak koncerny płytowe i filmowe probują w rozmaity sposób ograniczać prawo użytkownika dodatkowymi restrykcjami. Kupując płytę dvd, zobaczymy często ostrzeżenia, które wręcz zabraniają nam obejrzenia filmu w innym towarzystwie niż najbliższa rodzina. Bezprawnie. Podobnie jak książkę możemy pożyczyc koledze, mamy prawo pożyczyć płytę DVD lub CD. W czasie gdy medium zostało użyczone komuś z naszych znajomych, my z niego korzystać nie możemy. Oczywiście sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej, jeśli chcemy pożyczać płytę "mniej znajomym" i może jeszcze mieć z tego korzyści finansowe. W takim przypadku będzie to łamanie prawa. W ramach tzw. dozwolonego użytku możemy na dysku komputera mieć cyfrowe kopie nagrań z płyt CD, płyt winylowych lub legalnie kupionych kaset, jednak posiadanie całej kolekcji mp3 bez posiadania legalnych nośników to już piractwo.
Wymiana plików za pośrednictwem internetu także wykracza poza pojęcie dozwolonego użytku i dzielenie się z rodziną, czy bliskimi znajomymi. Osoby używające programów p2p muszą się liczyć z tym, że pewnego dnia zapuka do drzwi policja.
5. Kontrola
Kontrole legalności oprogramowania są ostatnio głośne za sprawą kilku policyjnych akcji. Co wolno policji, a jaki prawa ma obywatel.
Policja z reguły dysponuje nakazem rewizji, czasami może być to nakaz in blanco (jest również ważny po wypisaniu go na miejscu). Mamy obowiązek wpuścić policję i umożliwić kontrolę komputera. Mamy prawo nie wpuścić ewentualnych "towarzyszących" policji osób, które nie będą w stanie pokazać policyjnej odznaki. Zdarzało się, że policjanci przychodzili w towarzystwie "zewnętrznego specjalisty", którym był np. przedstawiciel ZPAV. Nie było precedensów zaskarżania takiej okoliczności, ale poddaje ona w wątpliwość bezstronność stróżów prawa i we własnym interesie policja nie powinna się "zewnętrznymi specjalistami" posługiwać w czasie rewizji.
Jeśli mamy dysk szyfrowany, możemy ale nie musimy udostępniać haseł, jednak w tym przypadku prawie na pewno komputer zostanie zabrany do sprawdzenia. Lepiej zatem, żeby fakt szyfrowania partycji był ukryty, tzn. bez wprowadzenia odpowiedniego kodu, wcale nie była widoczna w systemie. Sam fakt posiadania szyfrowanych obszarów dysku nie stanowi żadnej okoliczności obciążającej i to policja musi umieć złamać szyfr i udowodnić, że szyfrowany obszar zawiera niedozwolone pliki. Użytkownik musi się jednak liczyć z tym, że straci dysk na dość długi okres czasu. Zwykle policja zabiera dysk, jednak w razie trudności z jego wymontowaniem, np w laptopie - może zabrać cały sprzęt.
Obywatelowi przysługuje zażalenie na postępowanie policji, należy je złożyć do prokuratury nadrzędnej do tej, która prowadzi sprawę. Jednak biorąc pod uwagę, że tak naprawdę to nie ma systematycznej akcji sprawdzającej wszystkich, a prowadzone sprawy są z reguły odpryskami większych działań związanych z handlem pirackim oprogramowaniem i multimediami, to z reguły policjanci nie przychodzą na chybił trafił i przed zarekwirowaniem komputera i tak mają mocne dowody, więc zażalenie ma małe szanse na uwzględnienie.
W przypadku wycofania oskarżenia, możemy domagać się odszkodowania na drodze sądowej, ale musimy udokumentować straty i wydatki poniesione w związku z odebraniem komputera. Oczywiście argumentacja, że nie mogliśmy pograć w Quake, nie implikuje strat finansowych.
Uwagi końcowe
Zdaję sobie sprawę, że problemy prawne nie dotyczą bezpośrednio zagadnień forum. Jednak wielokrotnie dostawałem - w związku z moimi wypowiedziami - pytania od użytkowników forum. Dlatego właśnie powstał powyższy artykuł. Być może będzie on przydatny. W razie ewentualnych pytań poszerzę go o dalsze informacje.
|