Sprawa nie jest tak prosta ani tak jednoznaczna, jak mogłoby wynikać.
Po pierwsze już tepsa udowodniła, że cenzurowanie internetu jest możliwe. I to niewątpliwie jest pewne zagrożenie. Oczywiście znamy przypadki krajów, w których się takie zasady wprowadza - np. Chiny, czy Białoruś, w większości krajów na świecie jednak taka operacja byłaby o tyle trudna, że łącza szkieletowe mają wiele rozmaitych połączeń i nie wychodzą z danego kraju "jednym kablem". Należałoby zatem absolutnie wszystkich operatorów zmusić do stuprocentowego stosowania się do jakiejś jednej z góry ustalonej zasady. A to jest raczej niemożliwe. Trzeba pamiętać, że "byznes is byznes" i zawsze znajdą się operatorzy, którzy z rozmaitych przyczyn się nie podporządkują. Na dodatek oczywiście zaraz zostaną wymyślone nowe sposoby anonimizowania ruchu w sieci, jakieś szyfrowane proxy, jakieś nowe zasady p2p i tak dalej... ten sposób walki z piractwem jest raczej przegrany już na starcie.
Odrębną sprawą jest możliwość odcinania dostępu użytkownikom, którym się udowodni nielegalne korzystanie z treści chronionych prawem autorskim. To jest stosunkowo realne.
Natomiast jeśli chodzi o te pomysły zapisywania wszelkiego ruchu wraz zawartością (w tym np. maili), to jest to poroniony pomysł z wielu względów. Po pierwsze wielu użytkowników korzysta z szyfrowanych połączeń, zatem przechwytywanie ruchu przez operatorów szkieletowych, to będzie przechwytywanie całej masy śmieci. Zarządzić archiwizowanie poczty każdemu prowadzącemu serwer smtp jest niemożliwe. Zauważcie, że w projektach jest mowa o ponoszeniu kosztów takiej globalnej archiwizacji przez państwo. Jeśli mała firma ma własną pocztę, www i takie tam bzdety i nagle jej każą zbierać wszystkie maile wysłane i otrzymane z okresu np 3 lat, to zacznie się liczenie. Archiwizacja musi być pewna - czyli muszą być backupy od backupów, ilość danych zgromadzonych w ciągu miesiąca może przekraczać w aktywnej firmie 100 GB - przeliczmy to razy trzy lata i dodajmy do tego koszty zakupu i utrzymania osobnych serwerów - okaże się możliwe, że koszty sektora IT wzrosną o 200%, a to zabije opłacalność firmy. A państwa naszego nie stać na zwrot tych wszystkich kosztów.
Wciąż się mówi o zwiększaniu dostępu do internetu, a nie utrudnieniu, więc ogólny wzrost kosztów utrzymania infrastruktury dla naszego kraju byłby zabójczy. Ewentualne działania w tej mierze na pewno nie będą nigdy dotyczyć takich małych bałwan jestem, a jedynie co najwyżej kilku kluczowych operatorów na rynku.
Zupełnie odrębnym zagadnieniem są kwestie etyczne. Pamiętajmy o tym, że już dziś bez żadnych przepisów administratorzy podejmują rozmaite działania zapobiegające np. rozsyłaniu spamu, czy nieautoryzowanym próbom dostępu. Np. jeśli ktoś z was pojedzie do Chin, to całkiem prawdopodobne, że sobie tego forum nie poogląda. Dlaczego? Ze względu na nachalne próby większość chińskich klas adresowych zablokowałem. No i co? Cenzuruję internet biednym Chińczykom. Na wszystkich moich serwerach korzystam z rozmaitych form walki ze spamem... też tym samym odcinam komuś dostęp, nie pozwalam mu do swoich serwerów wysłać maila.
W Holandii nawet jakaś spamerska firma wytoczyła proces providerowi, który ich blokował, oczywiście jako argument wytoczyli prawo do wolności.
Zatem parząc z innej strony, nie wszystkie próby ograniczania całkowitej dowolności należy traktować tak samo.. nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej osoby.
I w związku z tym na koniec ilustrujący tezę dowcip z Niemiec...
Jedzie facet autostradą i słucha radia, i nagle słyszy komunikat:
"Uwaga, na autostradzie pod Berlinem, jakiś szaleniec jedzie pod prąd."
Na to kierowca mruczy do siebie:
"Jaki szaleniec, to są tysiące szaleńców."
|