orion pisze:
Jak mówi mój szef: "Każdego, dowolnie wykwalifikowanego pracownika jest w stanie zastąpić skończona liczba studentów"
to pwoiedz mu ze niech sobie zatruni tych studentow i jak straci dane firmy z kilku lat to dopiero sie z letargu obudzi. Ja choc nie mam skonczonych studiow (od tego roku wreszcie sie wybieram a powinienem 7 lat temu sie wybrac) pisalem wiele razy prace zaliczeniowe dla studentow informatyki bo ci geniusze czesto nie maja pojecia po co sie na takim kierunku znalezli.
Jakby mi szef powiedzial zebym markowal bady na dyskach to bym mu dal do podpisania dokument ktory na niego zwala odpowiedzialnosc za szkody wynikle z takiego uzywania sprzetu. U mnie nawet jak dysk zaczyna glosno pracowac wymieniam go bo mowie ze sie zepsul bo nie chce miec problemow, dane sa zbyt wazne a ja dostalem polecenie aby zrobic wszystko aby dane byly bezpieczne i mozna bylo pracowac bez przerw.
denerwuje mnie podejscie wielu pracodawcow ze sobie zatrudnia kogos innego i bedzie robil im on to samo albo i wiecej od obecnego pracownika.
Przyklad:
Moj pewien kolega:
Pacowal sobie w sporej firmie jako informatyk bardzo rozbudowal infrastrukture informatyczna firmy, skomplikowal to technicznie ale uproscil prace calej firmie. Wlasciwie tylko on wiedzial co sie w tej firmie dzieje z informatyka. Po pewnym czasie zrobil wszystko tak ze dzialalo wszystko calkowicie bez jego ingerencji i nic juz nie musial robic.
Jego pracodawca powiedzial mu ze juz wszystko jest tak jak chcial zeby bylo w firmie zrobione i zamiast dac mu premie zwolnil go.
Po okolo 3 tygodniach system bez jakiejkolwiek kontroli zaczal sie sypac, przez to jak sie pozniej okazalo ze padl ups, systemy plikow sie rozwalily i jakies tam rzeczy nie znam dokladnie szczegulow.
Ten jego pracodawca zatrudnil zwojego znajomego ktory byl po studiach mial niby duze doswiadczesnie itd. No i ten madry czlowieczek zepsul to tak ze firma nie mogla pracowac wtedy ten pracodawca zadzwonil do mojego kolegi a kolega wyzwal go od Ch... oczywiscie pracodawca rzucil sluchawka i nastepnego dnia sprowadzil firme ktora miala to naprawic i jak sie juz domyslacie firma dala du.. i nadal nic nie dzialalo. Po tygodniu pracodawca zadzwonil znowu do mojego kolegi i PROSIL go zeby wrocil do pracy i da mu takie warunki jakie tylko bedzie chcial z gwarancja pracy jak dlugo bedzie chcial. Kolega mu krzyknal 10 tysiecy netto za miesiac ze jesli nie to zaczyna prace w innej firmie. I.. pracodawca musial mu tyle dac, Kolega naprawil to jak mowil w okolo 2 godziny i firma mogla znowu pracowac. Zaznacze jeszcze ze wczesniej przed zwolnieniem zarabial 2500 na reke.
Pracodawca bałwan jestem sie nie przejedzie na niby specjalistach nie doceni pracownika i uwaza ze kazdy jest zastapiony i to w bardzo szybkim czasie. Oczywiscie zgodze sie ze kazdy jest zastapiony ale prze osobe kompetentna ktora dodatkowo bedzie musiala posiedziec nad systemami zbudowanymi przez innych aby sie z nimi zapoznac.
Ja pamietam poczatek mojej pracy w niedziele zadzwonili do mnie ze mam w poniedzialek przyjsc do pracy (choc mialem nie byc zatrudniony) posadzili mnie przed jakimis zlomami z Gentoo i textem - skonfiguruj to wszystko zeby dzialalo (firma akurat sie przeprowadzila do innej lokalicaji)
Hasel nie mialem zadnych, danych zadnych, Gentoo widzialem pierwszy raz w zyciu, Kilka godzin i zadzialalo (fakt jako kolejny roter wtedy tymczasopo postawilem NND
)
sorry za taka dlugo wypowiedz
_________________
www.komputer.cuprum.pl
Intel Core 2 DUO QUAD, DUAL DDR2 8GB, GF8800 1 GB, HDD SATAII 750 GB + 750 GB + 80GB + IDE HDD 40 GB, Linux Mandriva 2008 PP