TheL pisze:
[...] informatyk to najnizszy szczebel w firmie. Tak jest w wielu firmach ale to sie drastycznie zmienia bo nie ma kto pracowac i nie kazdy jest gotow poswiecic swoj czas wolny na to aby sie uczyc lub starac sie usprawnic wszystko.
A wiesz dlaczego tak jest ?! Ja też poautomatyzowałem kilka rzeczy, które wcześniej wymagały biegania z kartką po całej firmie (kilka budynków) i doglądania wszystkiego. Efekt był taki, że zostałem wezwany na dywanik do szefa, który zarzucił mi że nic nie robię. Pokazałem mu, że wszystko to co ma być robione jest robione a on mi na to, że on się na tym nie zna, ale widzi że jestem leniwy i się nie staram. No to się dopasowałem
Druga sprawa, że o zakupach oprogramowania i droższego (a droższy w tej firmie znaczy przekraczający 400 zł) sprzętu decyduje szef, który nie ma zielonego pojęcia o informatyce i który uważa, że na to stanowisko można ściągnąć byle gościa po studiach informatycznych. Efekty widać jak na dłoni oprogramowanie kadrowe to istny koszmar, serwera postawić nie można bo jeszcze student, który przyjdzie na moje miejsce może się w tym nie połapać, wszystkie komputery to SFF z 128MB pamięci (bo - cytuję: "dostaliśmy dobrą ofertę"), które po 16h pracy (dwie zmiany) latem wieszają się ustawicznie. Na koniec zostawiłem najlepszy myk. Poprzedni informatyk zaprojektował tak sieć, że do spięcia 8 pomieszczeń użył 9 switchów 8-portowych połączonych kaskadowo. Do każdego switcha przeciętnie szły 2-3 kable sieciowe. Całość nie była zrobiona łańcuszkiem po kolei, tylko tak że najpierw przez pół piętra szedł kabel do szefa a potem wracał i rozchodził się dalej. Informatyk powiedział, że teraz gdy szef wyciągnie z gniazdka zasilacz switcha to w całej firmie nie będzie internetu. Szef ucieszył sie strasznie z takiej "władzy" i dał dla gościa podwyżkę a potem awansował go na lepiej opłacane stanowisko - kierownika utrzymania ruchu. Problem był tylko taki że firma pracuje od godziny 7 a szef przychodzi o 9 czy nawet o 10-tej
