A ja z doświadczenia wiem, że ping nie może służyć jako tester sieci. Owszem, jeśli czasy odpowiedzi są długie, to można wnioskować, że coś jest nie tak z siecią.
Natomiast odwrotnie - w żadnym wypadku.
Poprawiałem kiedyś okablowanie, położone przez pewną specjalistyczną firmę, żeby było śmieszniej - w areszcie śledczym.
Fachowcy z tejże specjalistycznej firmy jako testera okablowania używali właśnie ping-a.
Zrobili to okablowanie, podpieli stacje, skonfigurowali, popingowali - czasy w granicach 1-2 ms - znaczy OK. Gówno. Jak przyszło do kopiowania kilkumegowego pliku po sieci ze stacji do stacji - transfer masakra: wskaźnik postępu raz pokazywał, że pozostało 10s, za chwilę, że 10 minut i tak stał do usranej śmierci, za cholerę tego pliku przekopiować nie było można.
Sąsiad klawisz opowiada mi tę historię i pyta, czy nie wiem co to może być - ja mu na to, że wiem - okablowanie do dupy, niech sprawdzą testerem sieci.
Na drugi dzień poleciał do swojego przełożonego, żeby ten skontaktował się z tą specjalistyczną firmą od okablowania, no to ten do nich dzwoni, a oni mu na to, że nie potrzebują żadnego testera, bo PING jest testerem, a PINGI po całej sieci hulają aż miło, więc na pewno nie jest to wina okablowania.
Sąsiad klawisz dzwoni do mnie - weź, przyjedź, zobacz - przyjeżdżam, łapię się za głowę => qrwica
Skrętka (drut) położona bez gniazd, RJ-tki zarobione na tym drucie (to to jeszcze chuj, będzie działać przez jakiś czas). Patrzę na rozszycie - a tu kosmos normalnie - sygnały nie idą parami, czyli np. tak:
1 ---- niebieski ---- 1
2 ----- zielony ----- 1
3 ----pomaranczowy--- 3
4 ----- brazowy ----- 4
5 ---- bial-nieb ---- 5
6 ---- bial-ziel ---- 6
7 ---- bial-poma ---- 7
8 ---- bial-brąz ---- 8
To się wkurwiłem - toż do chuja nie bez powodu kabel do ethernetu jest skręcany i to w dodatku parami - skąd zresztą jego nazwa ("twisted-pair"). Jakby ethernet chodził na nieparowanym i nie skręcanym, to po kiego grzyba ktoś by go skręcał i parował i wymyślał standardy rozszycia przewodów !?! Ale fachowcy wiedzieli lepiej.
Pozaciskałem te końcówki jak Pan Bóg przykazał i jak ruszyło z kopyta, tak do dzisiaj się nie może zatrzymać !
Sorry za OT i wulgaryzmy, ale jak sobie przypomnę tamtą historię, to mi normalnie tak adrenalina skacze, że mi piana z gęby leci.
Może nie całkiem OT, bo do czegoś zmierzam.
Puszczając "domyślnego" pinga, puszczamy w sieć 32 albo 64 bajty danych (w zależności czy linux czy windoza) co 1 sekundę - to są bardzo małe pakiety, bardzo mała ilość danych do przesłania na sekundę i nawet przy kiepskiej sieci mogą doskonale śmigać, i nawet bez utraty pakietów. No i puszczamy takiego pinga i stwierdzamy, że sieć jest OK, i jesteśmy w błędzie niestety, czego dowodzi wyżej przytoczona historyjka. Bo z większymi pakietami i większą ich ilością na sekundę (tak jest przy przesyłaniu większych ilości danych, czyli normalnym korzystaniu z sieci) może wcale nie być tak łatwo. Dlatego dobrze jest sobie puścić np. takiego pinga:
ping -i 0.01 -s 1400 jakiś.tam.adres.ip
i wtedy zobaczyć *
Oczywiście czasy odpowiedzi będą odpowiednio większe, niż przy "domyślnym" pingu (więcej danych do przesłania), ale jeśli są w miarę stałe i nie ma utraconych pakietów, to MOŻE to oznaczać, że sieć działa prawidłowo. Może, ale też nie na pewno
* z windozy się tak nie da (chyba, że jakimś specjalnym programem), a w Linuxie trzeba być rootem, żeby móc tak floodować.