Dostałem dzisiaj pismo - nadawca z Anglii, pismo z adresem z Niemiec w stopce, ale mówiące o Polskim Rejestrze Internetowym, to już dało mi do myślenia, ale do rzeczy: Tytuł pisma przewodniego "Aktualizacja danych 2010", a w nim o aktualizowaniu danych firmy, opisy po co, dlaczego itp. Druga kartka to faktyczny formularz aktualizacyjny, z tabelką, kilkoma prawidłowymi i kilkoma błędnymi i brakującymi danymi. Ciekawe, mówię sobie, poprawię dane, co mi tam, ale oczywiście czytam od góry na dół, a na dole sama sól pisma : nagłówek stopki mówi sam za siebie "ZLECENIE", dalej, że obowiązują Ogólne Warunki Handlowe itp i dalej, że koszt aktualizacji to 958 Euro jednorazowo - na trzy lata, jednak jeśli nie wypowiem umowy, to będzie trwała po trzech latach nadal. Czad, średnio drobny druczek okazał się kluczowy, na dole oczywiście miejsce na datę, podpis, pieczątkę....Jeśli jednak ktoś to podpisze, to WYŁACZNĄ jurysdykcję ma sąd w Hamburgu
i tak się zarabia grubą kasę na pierdołach - zakładasz firmę w Chinach, pisma wysyłasz z Japonii, ale piszesz o polskim internecie, zatrudniasz sekretarkę i prawnika, wysyłasz pisma, a nuż ktoś podpisze - a tacy się trafiają niestety i kasiora płynie strumieniami w sporych, jak widać, ilościach.