Albercik pisze:
Serwer się zawiesza , wygasza się GG ale strony działają . Natomiast z klawiatury nic nie można zrobić i na konsoli sa komunikaty typu :
Nov 2 13:21:05 compus-net kernel: INPUT Blaster: IN=eth0 OUT= MAC=00:50:fc:80:fb:1a:00:0b:23:2f:b5:ca:08:00 SRC=83.121.98.250
N
wiem co one oznaczają ale dlaczego następuje zawiecha serwera ??[/code]
Stawiam na problem ze sprzetem. Ja ostatnio miałem czarny tydzień: jeden z 3 moich serwerów stoi jakies 10km odemnie, jestem tam srednio 1 raz w miesiacu, tak dla sprawdzenia czy sie co nie pali:). Az tu nagle pewnego pięknego dnia dupa: nie moge sie zalogować zdalnie na serwer.
No wiec ping do modemu: działa. No to sobie myśle; wisi dziad! Po południu jade, wchodze po strraszecznie stromych schodach na strych, patrze, a tu serwer nie zyje. Zero objawów działania. Se myśle-wyłączyl kto? No nic, zdaza sie, pieron wie co to było, pałer i serwer chodzi. No to patrze w logi i mam to samo co ty, a właściwie tylko to (90%zawartości logów). Nic niepokojącego. No to pojechałem do domu. Za dwa dni trach-znowu nie chodzi. Telefon do własciciela domu zeby lukną co tam sie dzieje- mówi ze sewer ni huhu. No to ja mysle-problem z zasilaczem- pojechałem drugi raz, wlazłemna ten strych, no i fakrycznie serwer milczy. Szybka wymiana zasilacza i do domu. 3 dni miałem spokój i znowu to samo. No to teraz przesadził se myśle: nie bedzie mnie denerwował. bałwan jestem sprawdzona płyte asusa+ PIII 450 MHz i dawaj do niego. Wymiana płyty troche trwała (ciasno i ciemno ale udało mi sie nie pomylić i nie wsadziłem procka tam gdzie pamięć (slot1). Drugim razem se wezme latarke myśle. Po wymianie odpalam serwer, wszystko ok, działa. No to do domu, wreszcie mam spokój mysle. 2 dni sie cieszyłem.
Został mi dysk twardy , sieciówki i pamięc. Bez przesady, sieciówki nie wyłaczają komputera, w logach by coś było. No to pamięć i dysk.
Kolejne odwiedziny (własciciel domu sie dziwnie na mnie patrzył). Właże na strych, latarka jest, ale jasno...Wymiana dysku i pamięci, komp startuje bez problemu, ale coś na monitorze nic nie widać (to stary moniotr mono po dziadku) No to standardowo go z góry w łeb po plastiku.
O, jest obraz. Ale chwileczke, jest coraz jaśniejszy i nagle nic nie widze bo jest oślepiajaco biały. Prałem go z kazdej strony najpierw ręką, potem jak zabolała to znalazłem kawałek deski. Nie pomogło. No to se mysle- przynajmniej mam jasno. Zgasiłam latarke iide szukac monitora- przecież nic nie zrobie bez niego. Klient z naprzeciwka miał, chetnie pożyczył (bo chciał net skubany). Fajny monitor, tyle ze 19cali. Jak ja z tym wleze na strych. Wlazłem ledwo co nie spadłem z tych schodów (kto buduje takie strome schody). Odpaliłem monitor, jasno było (tamten wciąz świecił).
Wszystko poszło ok. Skończyłem w 45 minut. Teraz 15minut na zniesienie monitora i do domu. Ostatnie zerkniecie na serewer, i ups. A, sprawdze sobie upsa. No to przycisk test z tyłu obudowy (ups APC+ akumulator samochodowy). No i oczywiscie jak sie pier...oli to sie pier...oli, serwer sie wyłączył. W związku z tym ze szlag mnie w tym momencie trafił, wypiołem
upsa , rąbnołem o ziemie i przywaliłem to wszystko monitorem. Do domu.
Złosliwość rzeczy martwych. Od 3 miesięcy działa. Teraz zmadrzałem i mam zapasowy serwer w domu z nnd na pokładzie. Podkładam, konfiguruje, zabieram złoma i spadam, tak zrobie jak cos sie sypnie znowu. Do tej pory nie wiem co było przyczyną. Apki chodziły a serwer nie, wiec nie wina upsa, który tez sie zepsuł potem.to tyle, musiałem to z siebie wyrzucić...
Wiec puenta: to na 90% problem z serwerem, tzn. z hardware raczej niż z software.Po prostu widzisz ostatnie normalne logi i serwer sie wylacza.